Aim High x Oshee

O zagranicznej kampanii z Asią z http://www.aimhighstore.com marzyłyśmy właściwie chyba odkąd się poznałyśmy, a to było już jakieś 3 lata temu… Przy naszej ostatniej sesji plany zaczęły powoli się klarować, a gdy uświadomiłyśmy sobie, że właśnie siedzę z Oshee World Expedition na Teneryfie, a do tego dołączyła do nas przepiękna Julka, musiałyśmy wreszcie spełnić nasze marzenie! 😀 Dla mnie było to ogromne wyzwanie i wielka przyjemność, że Asia mi tak zaufała i zupełnie w ciemno stworzyłyśmy kampanię, mając zupełnie wolną rękę!

Najnowsza kolekcja Aim High jest pełna żywych kolorów, energetyczna, tropikalna – czyli wymarzona dla nas! W czasie naszych wcześniejszych spacerów w pobliżu mariny znalazłyśmy idealne miejsce na rozpoczęcie naszej surferskiej opowieści – opuszczone kampery, otoczone pseudo płotem, a całość z widokiem na ocean…
Tylko, że te opuszczone przyczepy wcale nie były opuszczone… Tak właśnie poznałyśmy naszego “właściciela” scenografii. (O tym, że szłyśmy do niego z SUPem, całe mokre, bez butów po kamienistej drodze z kolcami opuncji, bo przypłynęłyśmy na pobliską plażę robić zdjęcia dla Oshee, zostawiając w skałach deskę surfingową opowiemy innym razem). Spytałyśmy, czy możemy u niego zrobić sesję, obiecując wrócić z ciuchami za 30 minut (kto by się spodziewał, że wrócimy dopiero po 3 godzinach… I to tylko dlatego, że wracając pod fale na SUPie uratowali nas znajomi ribem, bo inaczej byśmy chyba nigdy do mariny nie wróciły 😀 ). Nie miał nic przeciwko sesji na jego posesji, a pomiędzy zdjęciami, poznałyśmy jego historię. Właściwie to od niedawna jest “bezdomnym”, mówiącym w 6 językach i spędzającym dnie na Teneryfie pijąc rum, paląc i podziwiając ocean.
Ten śmiech Julki na zdjęciach, to w wielu wypadkach jego zasługa! 😀 Uwierzcie, pracowałam w różnych miejscach, ale takiej osoby w takim miejscu nie spotkałam nigdy. Chłopak był absolutnie fascynujący. Siedział w cieniu kampera, popijając rum, dając Julce uwagi na temat pozowania, a w przerwach ocieniając Julkę gałęzią palmy, “znalezioną” na pobliskim polu golfowym (P.S. Jeśli chcecie taką palmę – zaopatrzcie się w ostry nóż, kamienie wulkaniczne średnio się nadają. I uważajcie, aby Wasza modelka nie skończyła z krwią na rękach 😉 ).

Tak jak nie lubię zdjęć w pełnym słońcu, tak tutaj nie dało się inaczej. Nie miałyśmy blendy, lampy, ani nic, co mogłoby pomóc zapanować nad światłem. Dlatego zdjęcia były robione zupełnie pod światło, albo razem z nim, w cieniu skryłyśmy się właściwie tylko raz – do portretów, ale ostre kanaryjskie słońce świetnie podkreślało klimat, na którym nam zależało – surferki żyjącej pełnią życia w “tropikach”! 😀

Zdjęcia praktycznie nie były (jak zwykle u mnie) retuszowane. Jula nie miała makijażu, dzięki czemu całość jest całkowicie naturalna. Jedyne co – mocno przydały się RAWy (wywoływane w Capture One), bo dzięki nim odzyskałam sporo informacji z jasnych partii, które normalnie byłyby zupełnie przepalone. 😉

Całość robiłam naszym pokładowym Fujifilm X-H1, z dwoma szkłami: 56/ 1.2 i 16/1.4 . Tak jak początkowo nie mogłam się przyzwyczaić, tak po krótkim czasie nie mogłam wrócić do swojego systemu. 😀 Świetna jakość, rewelacyjne filmy (opcja f-loga!!! <3 ), ciekawe kolory, do tego naprawdę ogromny wybór rewelacyjnych szkieł, a całość w zgrabnym body, z old-schoolowym designem. Gdyby ktoś zastanawiał się nad Fuji… z całą pewnością polecam!!! <3

Nasza sesja miała swoją premierę na łamach mojego ukochanego MM Trendy, a kilka ujęć znajdziecie też na Instagramie Oshee, bo nie mogło go zabraknąć z nami na sesji w 30 stopniowym upale! 😀

Podobają Wam się takie posty? Chcielibyście więcej materiałów zza kulis, anegdoty, zdjęć przed/po obróbce i porad jak osiągnąć dany efekt? 🙂 Dajcie koniecznie znać! 🙂

Raghu Rai na Docs Against Gravity

Witam Was Kochani po dość długiej przerwie na blogu.

Jakiś czas temu odezwała się do mnie Pani Agnieszka, która poprosiła o recenzję jednego z filmów na festiwalu Docs Against Gravity. Wybrałam film “Raghu Rai – An Unframed Portrait”.

Zaczynając od początku, długo się zabierałam do tego filmu, wieczny brak czasu, który ostatnio mnie dopadł, przed wyjazdowe szaleństwo, sprawiło, że naprawdę ciężko było wygospodarować choćby jedną godzinę. Na szczęście się udało…

Wiecie, kocham Indie, to jedno z Państw, w których nigdy nie byłam, ale wiem, że jakaś część mnie jest bardzo mocno z Indiami powiązana. Pomijając zachlysniecie się swego czasu Bollywoodem, uwielbiam brzmienie hindi i sanskrytu, muzykę tak bliską memu sercu, widoki, których jeszcze nie widziałam na własne oczy, ale podziwiam na fotografiach i filmach. Raghu Rai to fotograf, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam,a powinnam. Historia nakręcona przez jego córkę, to podróż do zupełnie innego świata. Pan Raghu zabiera nas w świat, który tylko on widzi, ma ogromną wrażliwość, z każdego jego zdjęcia emocje się wręcz wygrywają, krzyczą, a zdjęcia, które tworzy zapisują się bardzo głęboko w pamięci.

Ciężko mi pisać o tym filmie, świeżo po jego obejrzeniu, ale wywarł na mnie kolosalne wrażenie. Spokój, cisza, mądrość, wrażliwość wypływają z każdego kadru. Dzięki jego córce możemy zobaczyć, jak tworzy swoje ikoniczne zdjęcia, jak rozmawia z ludźmi, co czuje i co chce swoimi zdjęciami przekazać.

Aby zrobić dobry portret, musisz mieć ciszę w sobie, tę ciszę widać w jego postawie, sposób w jaki patrzy i widzi, jego przenikliwe spojrzenie, skupienie, gdy tłumaczy, to są rzeczy, dla których trzeba ten film zobaczyć. Co najważniejsze historia Pana Raghu to pretekst do pokazania ważniejszych rzeczy, katastrofy ekologiczne, śmierć tysięcy i milionów ludzi, konflikt w Kaszmirze, ogromna przemoc, strach ludzi żyjących w otoczeniu pełnym nienawiści i niepewności, o którym wielu z nas zupełnie nie zdaje sobie sprawy. Mamy okazję poznać historię Indii, a na jego fotografiach spotkać takie osoby jak Matka Teresa z Kalkuty czy Dalai Lama. To co uderzyło mnie najmocniej w jego pracach to to, jak prawdziwie pokazuje każdą z osób, nie boi się podejść do człowieka, pokazać jego łez, radości, uniesienia. To są cechy doskonałego portrecisty i reportażysty, których każdy z nas powinien się uczyć.

Ta niecałe godzina spędzona z filmem na pewno wywarła ogromne wrażenie, dała do myślenia, a przede wszystkim zainspirowała, aby w życiu zrobić coś więcej, niż tylko ładne fotografie. Ogląda się z zapartym tchem, co jest rzadkością w dzisiejszych czasach. Jeśli tylko będziecie mieli okazję obejrzeć ten film – koniecznie to zróbcie. I obejrzyjcie portfolio tak niezwykle utalentowanej osoby… Ogromna lekcja patrzenia i pokory dla każdego z nas.

Dziękuję Docs Against Gravity za możliwość obejrzenia tak świetnego dokumentu. To jeden z najlepszych dokumentow, jakie kiedykolwiek widziałam.

Podsumowanie 2017

publikacje_2000

Dziwnie mi trochę do Was tu wrócić po tak długim czasie, jak gdyby nigdy nic. Wiele razy chciałam coś napisać, podpowiedzieć, opowiedzieć, ale wiecznie było coś – najczęściej robiłam już kolejną sesję, albo retuszowałam zaległą. Na domiar złego mam zepsutą klawiaturę i pisanie zajmuje mi 2x więcej czasu, co niezmiennie mnie zniechęca do pisania…. Ale, jestem tutaj i zaczynam kolejny rok podsumowaniem.

To był chyba najbardziej intensywny rok w moim życiu do tej pory i z jednej strony prawie nie pamiętam stycznia, z drugiej nie wiem, kiedy te 12 miesięcy minęło. Gdybym miała określić go jednym słowem, byłoby to pewnie “możliwości”. Ten rok był rokiem wielkiego kroku naprzód, rokiem rozwoju i rokiem uśmiechu. Wiele rzeczy musiałam sobie przetrawić i do wielu dorosnąć, ale mam wrażenie, że jestem znacznie silniejsza niż te 12 miesięcy temu. W styczniu 2017 postanowiłam sobie, że to będzie mój rok, w którym dużo osiągnę i w którym pozbieram swoje kawałeczki. To był rok ogromnej pracy na sobą i wielkiego zaufania, którym mnie obdarzano z każdej ze stron. I choć było mnóstwo zwątpienia i sporo łez, to był wspaniały rok i 2018 ma naprawdę  wysoko postawioną poprzeczkę.

Właściwie dopiero, gdy zaczęłam przygotowywać ten post, dotarło do mnie, jak daleką drogą przeszłam. Wyobraźcie sobie, że miałam aż 7 okładek, 12 edytoriali w drukowanych (!) magazynach, więc praktycznie co miesiąc w którejś z gazet szczecińskich były moje zdjęcia: MM Trendy, Prestiż, Hot Magazine – tutaj po raz kolejny ogromne podziękowania dla Was za wspieranie mnie w tej drodze i zaufanie, jakim mnie obdarzacie! Były też edytoriale w magazynach internetowych: Elegant, Bevie, Scorpio Jin, NIF, Glow, e-makeupownia, Promo. Była reklama z naszym zdjęciem w polskim Harper’s Bazaar, malutkie zdjęcie w Cosmopolitanie i nasze wygrane beauty, które, docenione przez Affect, teraz jest w kalendarzach Make up Trendy! Moje zdjęcia pojawiły się także w Dzień Dobry TVN w trakcie programu o genialnym modelu – Dawidzie Hemke <3

Były też niesamowite współprace z markami modowymi, fotografowałam nawet cuda od Elisabetty Franchi, czy Armaniego w Velpa.pl, tworzyłam przełomową dla mnie kampanię dla My Signature, po raz trzeci spotkałyśmy się z Aim High na sesji, która przerosła nasze oczekiwania oraz fotografowałam lookbooka dla szczecińskiej marki Pin-ups.

Współpracowałam z wyjątkowymi osobami, zorganizowaliśmy dwie edycje Pleneru Serduszko, a każda sesja była pełna śmiechu i pozytywnej energii. Prawda jest taka, że nadal ciężko mi uwierzyć w to, że miałam zaszczyt z tymi osobami pracować. Ten rok był przełamywaniem swoich lęków – gdy tylko zobaczyłam kogoś, z kim chciałam pracować… pisałam do nich. Jakie było moje zdziwienie, gdy mi odpisywali, co więcej chcieli ze mną działać – osoby, które pracowały z śmietanką polskiej fotografii, o których właściwie mogłam tylko marzyć… To niezwykle motywujące!!!

Była też jakże niesamowita współpraca z foto-team.pl . Nie tylko zostałam zaproszona na Zachodniopomorski Plener Fotograficzny, ale miałam zaszczyt prowadzić swoje pierwsze autorskie spotkanie! Była to jedna z najbardziej stresujących sytuacji w moim życiu, ale nie wyobrażacie sobie, jak niezwykłą energię dostałam od osób, które przyszły… specjalnie dla mnie! Świadomość, że moje prace, kogoś inspirują i że ktoś realny przyszedł powiedzieć, że podziwia Twoje prace… nadal nie wierzę, że to wszystko było prawdziwe!

Udało się także spełnić kilka marzeń, w tym te o podróżach i sesjach zagranicznych – zrobiłam sporo sesji w Berlinie, czeka na mnie Mediolan, a i w Polsce poznałam ogrom osób z branży – właścicieli agencji i bookerów, którzy zawsze są gotowi mi pomóc z wyborem doskonałej modelki i są otwarci na współpracę!

Mocno szukałam swojej drogi, zrobiłam ogrom sesji (lekką ręką ponad 100), w pewnym momencie się pogubiłam. Zatraciłam siebie robiąc ciągle komercyjne sesje, żeby podobały się wszystkim dookoła, siebie stawiając na ostatnim miejscu. Choć każda ta sesja była wyjątkowa i wspominam je wspaniale, zapomniałam jakie zdjęcia ja lubię, ale na szczęście pod koniec roku wróciłam do “korzeni” i zamierzam  ten styl utrzymać. Dzięki tak dużej ilości sesji nareszcie musiałam wyjść poza strefę komfortu i przeprosiłam się (znowu?) ze studiem. Stworzyłam całkiem pokaźną ilość sesji beauty (część nadal czeka na swoją wielką premierę), studyjne testy, lookbooki i coś czuję, że w tym roku studio stanie się moim kolejnym domem.

Wielu rzeczy nie zrobiłam, bo nie było czasu, bo zabrakło motywacji, bo coś… Wiele projektów zostało zawieszonych, nie udało się popracować z innymi niezwykłymi osobami – modelami, modelkami, wizażystkami, projektantami. Ale przyjdzie na to pora. W końcu 2018 czeka! 🙂

Nie chcę Was zanudzać kilkustronicowymi zapiskami, więc po raz kolejny chciałabym podziękować każdemu, kto mnie wspiera w tej drodze, bo każda sesja, publikacja, sukces, to zasługa każdej osoby z ekipy i wszystkich osób, które mnie obserwują! Dziękuję za każdą poświęconą minutę, za cierpliwość, gdy nie odpisywałam, albo dłużej przetrzymywałam zdjęcia, za zaufanie, ciepłe słowa, śmiech na sesji, świetne rozmowy, wypite wina, pomysły, słowem za to że ze mną jesteście!

Ten rok mam nadzieję będzie równie dobry, albo i lepszy (o ile się da), są solenne postanowienia, wiele przemyśleń, ale o nich innym razem!

Trzymajcie się cieplutko i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
A jak minął Wasz 2017? Macie postanowienia noworoczne? Koniecznie dajcie mi znać! 🙂

2017

Podsumowanie 2016

Marta Machej Portfolio

Kochani, nadszedł czas, aby podsumować zeszły rok. Wybaczcie, że nie było to 1.01.2017, ale spędzałam tydzień wśród znajomych w obłędnie pięknych górach. 😉

Ten rok był wyjątkowy, naprawdę lepszy niż poprzedni. Dzięki wsparciu mego ukochanego, osiągnęłam więcej, niż mogła sobie wyobrazić. Poznałam cudownych ludzi, wyjątkowe modelki, wizażystów, stylistów i fotografów. Osoby, które inspirowały, pobudzały do działania, albo i załamywały się w połowie swojej drogi i nie miały sił iść dalej, więc wszyscy razem pomagaliśmy im znaleźć siebie i inspirację do działania. Dla mnie był to też rok ciężkich decyzji, trudnych wyborów, wielkich zmian,  pięknych wspomnień i ogromnego rozwoju. Przede wszystkim był bardzo długi, niezwykle intensywny, którego początku już prawie nie pamiętam, bo był tak dawno temu.

To był też rok, kiedy zajęłam się fotografia na poważnie.

Właściwie nadal ciężko mi zebrać wszystko w jedną, sensowną całość, bo działo się ogromnie dużo. Nie podam Wam dokładnej ilości sesji, bo jej nie znam, ale uwierzcie mi, był tego ogrom (na potrzeby tego postu około 150), to dzięki temu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że zrobiłam wielkie postępy. Zaczynałam ten rok ze znacznie mniejszą wiedzą na tematy typu prowadzenie biznesu, kreowanie wizerunku w social media, zdobywania publikacji, poznawania ludzi i samej fotografii w sobie. Udało mi się nawiązać wyjątkowe współprace, pracowałam z najlepszymi polskimi agencjami oraz jedną berlińską, wykonałam lookbook cudownej marki – Aim High Store, udało mi się dojść do momentu, gdzie jestem regularnie publikowana w drukowanych magazynach – Hot Magazine i MM Trendy – kocham Was i dziękuję za zaufanie, jakim mnie darzycie! Co więcej, nawet miałam swoje okładki – Hot Magazine ukłon w Waszą stronę raz jeszcze. Ale to nie wszystko, bo przecież w tym roku udało się zdobyć także sporo publikacji zagranicznych (choć jednym z postanowień jest zacząć wysyłać sesje redaktorom regularnie): B Authentique, Scorpio Jin, Erotic Factory, Minc Magazine, Fashionably Male, dziękuję! Moje zdjęcie wisiało też w kilku miejscach w Szczecinie na ogromnym billboardzie, zrobiłam kilka sesji wizerunkowych, a nawet byłam częścią wystawy w Nowym Jorku na Times Square, słowem działo się dużo!  Mam swoje ukochane kadry tego roku, wiele nieopublikowanych, bo zawsze brakło czasu na regularne publikowanie (postanowienie nr.2 pisac regularnie bloga). Wzięłam udział w plenerach fotograficznych i zorganizowałam z Łukaszem nasz własny -Plener Serduszko, który był wyjątkowym czasem i nasłuchałam się o nim tyyyyle miłych słów, że do dziś ciężko mi w to uwierzyć! Dziękuję każdemu z Was, że stworzyliście wydarzenie, które część z Was nazwało najlepszym plenerem tego roku! :O
Zaczęłam tworzyć edytoriale, takie z prawdziwego zdarzenia, z całą ekipą, z cudownymi stylistami (Evelyn’s Dresses, Magda Olesiewicz, Ola Chruścielewska, Kamil Stasiak, MashMishStyle, Sonia Szpakowska!), projektantami (Single Styl, Mi Levinska, Dominika Matejczuk i wspaniałe butiki, z którymi pracowaliśmy, to o Was), wizażystkami (wybaczcie, że każdej nie przytoczę tutaj, choć każda stworzyła wyjątkowe cuda, ale Agwer, Kasia Bogucka, Marlena Brojke, zawsze mogę na Was liczyć, dziękuję!) i fryzjerami (Rafał Tasarz, wyjątkowy ukłon w Twoją stronę!). Czasem bywało robione wszystko w wielkim pośpiechu, czasem mieliśmy całe dnie, ale zawsze była zabawa, pasja robienia czegoś nowego, było wspaniale!
Przekraczałam swoje własne granice, także kreatywności, robiąc sesje, które nijak nie wpisywały się w kanon tego, co robiłam do tej pory, a otwierające mi oczy ze zdumienia, że coś tak dziwnego podoba mi się aż tak. Kocham nowe, kocham nieoczywiste, ale przede wszystkim to najbardziej naturalne.
Nie ma żadnej sesji, którą bym źle wspominała, każda sesja była nową, wyjątkową osobą, z jednymi pracowało się  obłędnie dobrze, z innymi po prostu świetnie, ale z każdej wynosiłam coś nowego. To był rok robienia tego, co chciałam, o czym marzyłam, próbowania nowych kadrów, dziwnych stylizacji, albo balansowanie na granicy dobrego smaku i ogólnie przyjętych norm moralnych (Dawid Hemke, Createyourlifestyle7 i Martynika, to głównie o Was 😉 )! Zabawa z lampami, która powoli zaczyna wywracać moje fotograficzne życie do góry nogami ( Asida i Radek – to dzięki Wam się to zaczęło – dziękuję!). Był też nowy sprzęt, wymarzony, wypracowany, bez którego nie wyobrażam sobie dzisiaj pracy, a który pozwolił zacząć coś zupełnie nowego, czyli filmy ( obiecuję, że 2017 przyniesie w tym zakresie duuuużo nowości).

Były chwile zwątpienia, dużo łez i dołków, ale na szczęście mam wokół siebie takie osoby, które zawsze wtedy dawały kopa w tyłek, przytulały i pokazywały, ile już osiągnęłam i że na pewne rzeczy muszę poczekać, a inne zacząć zauważać i wreszcie zacząć doceniać samą siebie. Dużo spraw w mojej głowie, podejściu do spraw prywatnych i zawodowych się zmieniło, ułożyło.

Był to też rok spełniania wielu marzeń, poczynając od pracy z osobami, o których marzyłam lata, poprzez nie do końca regularne, ale stałe wykreślanie punktów z mojej listy marzeń (bucket list). Odnośnie spełniania marzeń, pozytywnego myślenia, nie mogę nie wspomnieć o przygodzie z Ambasadą Inspiracji, dzięki której miałam swoje biuro na 3 miesiące, a także poznałam wyjątkową organizatorkę i swoją imienniczkę, które znam bardzo krótko, ale wiem, że to początek wyjątkowej przygody i znajomości.

Bardzo dużo podróżowaliśmy, po Polsce, po Europie, po świecie, właściwie myślę, że wszystkimi środkami transportu i na nóżkach zrobiliśmy coś około 60.000 km, głównie były spontaniczne wyjazdy – Mauritius, Rzym, Bruksela, Berlin, Rugia, polskie morze, góry, Warszawa i wszystkie kierunki, na które akurat była chęć. Był moment, gdy w aucie spędzaliśmy znacznie więcej czasu niż w domu, i powiem Wam, kocham każdy przejechany kilometr.  Odwiedziliśmy miejsca, o których marzyłam, poznałam takie, których nie spodziewałam się zobaczyć i byliśmy tam, gdzie znamy każdy kąt na pamięć. Ale każdy wyjazd na nowo inspirował, pomógł odnaleźć chęci do działania i zostawił słodkie wspomnienia – piliśmy wino w każdym zabytku Rzymu, lecieliśmy o wschodzie słońca, zrywaliśmy polskie jabłka 30 grudnia, spacerowaliśmy po plażach i kąpaliśmy się pod wodospadem w ulewie.

Odkryłam pewne rzeczy, które, gdy sobie ułożysz w głowie, zmieniają wszystko, na przykład to, że możesz wszystko. Skontaktować się z każdym i odwiedzić dowolne miejsce na świecie, starczy coś zrobić, spytać, napisać, zadzwonić. Dzięki ogromnej siatce kontaktów, którą sobie sama wyrobiłam, byłam w stanie pomóc wielu osobom, polecić wiele osób, poznać obcych, którzy zaczęli potem tworzyć cudowne projekty, nie zliczę też razy, kiedy to Wy mi pomagaliście, zaczynając od wizażystki na sesję, podanie namiarów na fotografa dysponującego lampami, czy nawet organizacją motocyklu pod koniec grudnia na 5 minut zdjęć. Wiem, że mogę z Wami i dzięki Wam robić wszystko, to wyjątkowe uczucie.

Podsumowując, pozytywne nastawienie, miłość do tego, co robię, ukochany i cudowni przyjaciele zaowocowali setkami nowych osób, z którymi przegadałam godziny i stworzyłam cudne sesje, spełnianiem marzeń, otwieraniem się kolejnych możliwości na 2017 rok.  Dla mnie był wyjątkowy rok, jeśli mogę sobie i Wam czegoś życzyć – oby ten rok był jeszcze lepszy niż poprzedni. Dziękuję Wam wszystkim, którzy pojawiliście się w moim życiu, nie mogę sobie wyobrazić, aby mogłoby być lepiej, ale życie mnie lubi pozytywnie zaskakiwać, więc z  pełna wiary w to, że dobro zawsze wraca, mogę powiedzieć – 2017 jestem na Ciebie gotowa, wiem, że będziesz wspaniały!

Saal Digital Polska – recenzja

Saal Digital Polska

Jakiś czas temu miałam genialną okazję, aby przetestować flagowy produkt od @saal.digital.polska – mianowicie zamówiłam swoje portfolio.
Od dawna marzyłam, aby moje zdjęcia były w pięknej oprawie, wydrukowane, gotowe do obejrzenia w każdej chwili, aby czekały na honorowym miejscu, aby oddawały wszystko to, co tak mozolnie dopracowywałam na sesjach, a  potem w obróbce.
Po nieprzyjemnej sytuacji z albumami z Empik Foto, mocno bałam się przesyłki od Saal, ale niepotrzebnie.
Sam program do tworzenia produktów jest mocno intuicyjny, u mnie co prawda bazowałam głównie na zdjęciach na całą stronę/rozkładówkę, więc nie korzystałam z gotowych szablonów (nota bene – mogłaby być opcja w szablonie dla pojedynczego zdjęcia na całą stronę, ale to drobiazg). Program typu przeciągnij, upuść, z informacją o wielkości pliku (dobra, bardzo dobra jakość), informacjami, gdzie mogą być cięcia, które linie są ważne, które nie. Co najważniejsze – program działa błyskawicznie, mimo dużych plików, nie było żadnych opóźnień. Super sprawa, czyli podgląd gotowego projektu jeszcze przed wydrukiem, fajna wizualizacja, możliwość zapisu i przesłania do akceptacji  – duży plus!

Jeśli chodzi o zamawianie i dostarczenie – błyskawicznie, kurierem, dobrze zapakowane, jako że album dostałam będąc w pracy, akurat w dzień swoich urodzin, otwieraliśmy paczkę, będąc z Łukaszem na lodach i….
Zakochałam się!!!! Doskonała jakość wydruku, piękne odwzorowanie wszelkich szczegółów, kolory bez żadnych odchyleń, gruba okładka, grube karty, mimo że album już był w wielu rękach, nie ma śladów palców, co niezmiennie mnie irytuje na zdjęciach. To co uwielbiam – to rozkładówki, które rozkładają się na płasko, dzięki temu mogłam wreszcie wydrukować zdjęcia w należnym im formacie.

Ja jestem absolutnie zachwycona. Świetna jakość wydruku, genialny kontakt z labem i obsługą klienta, szybkie termin dostarczenia, z pewnością już nigdy więcej nie skorzystam z żadnej innej firmy. Jak dla mnie – mistrzostwo świata! Serdecznie Wam polecam: http://www.saal-digital.pl/

A jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć projekt, to kolejny ukłon w stronę klientów – galeria online, gdzie można obejrzeć (a nawet zamówić!) ten projekt dla siebie o tutaj: https://www.saal-digital.pl/service/share-order/?JLBgbpb9zasabXo1m6ot0FacTblxECuhNiWzOMgc

 

13 sposobów, aby zwiększyć Twoją produktywność!

Jak zwiększyć swoją produktywność?

Dobry wieczór Kochani!
Nie wiem jak Wy, ale moja sobota wydaje się być wręcz idealna.
Wstałam rano, ogarnęłam cały dom, obrobiłam 2 sesje, napisałam post na bloga, zrobiłam sesję n genialnym dniu panieńskim, spędziliśmy wspaniały czas na basenie z Łukaszem, a wieczór i cacły jutrzejszy dzień planujemy spędzić tu – z dala od zasięgu, Internetu, w otoczeniu koni, psów i wszelkich innych stworzeń, w naszym małym raju na ziemi. Ale nie znaczy to że z dala od pracy…
Żeby nieco przybliżyć Wam temat – w obecnej chwili moja doba (która nadal ma tylko 24h) dzieli się między pełen etat (od zaledwie 2 miesięcy), obrabianie i robienie sesji, pracę nad 2 dużymi projektami, czasem dla nas i czasem dla siebie, a  także dla przyjaciół i znajomych, plus ciągłym samodoskonaleniem. Dodajcie do tego to, że ostatnio potrzebuję ogromu snu, byłam na antybiotykach przez miesiąc, zajmowanie się domem, a sami wiecie, ile to wszystko zajmuje czasu.

I wiecie, usiadłam dzisiaj do laptopa, po przeczytaniu miliarda artykułów, książek, przerobieniu wielu magicznych metod, oto moje kompendium, jak to zrobić, gdy macie mało czasu, ogrom obowiązków, a do tego wszystkiego chcecie nie zwariować (da się!).

 

  1. WYŁĄCZ PRZESZKADZACZE!
    Uwierzcie mi, nie ma nic gorszego, niż sprawdzanie poczty, fb, insta co kilka minut, jeśli wydaje Wam się, że to tylko kilka sekund – mylicie się. Mam to (nie)szczęście, że w mojej pracy mam cały czas licznik czasu, który pokazuje doskonale, że to co dla mnie jest chwilą, okazuje się być 5 minutami… 5 minut na przeszkadzaczu (telefonie też) daje w przeciągu dnia, straconych kilka godzin. Serio!
    Więc o ile mnie telefon nie rozprasza, o tyle wyłączcie fb, pocztę, blogi, co tam macie, najlepiej odłączcie zupełnie Internet, albo chociaż zablokujcie sobie strony, które najczęściej otwieracie. Polecam zainstalowanie TimeStats – zobaczycie, ile czasu faktycznie spędzacie, na której stronie (możecie być w szoku!), a potem Website Blocker, aby te najgorsze zablokować. Nie obciążają sieci, są mega proste w użyciu, a naprawdę zaoszczędzicie kilka godzin dziennie!
  2. ZRÓB LISTĘ
    To jest najlepszy zaraz po przeszkadzaczach element zwiększenia produktywności. Naprawdę. Codziennie rano ustal sobie listę, co masz do zrobienia, nie bierz za dużo, ani za mało i ustal priorytety. Jeśli na jutro masz deadline z projektem, wiadomo, że musisz to zrobić dzisiaj, ale jeśli chcesz pójść na shopping, to niekoniecznie będzie to pierwszą rzeczą. Staraj się też ustalać listę na następny tydzień – uwzględnij zakupy, sprzątanie, spotkania z przyjaciółmi i czas na relaks! Czyli – napiszcie wszystko, co musicie zrobić w tygodniu, ustalcie, co którego dnia, a potem ustalcie, co jest najważniejsze, którego dnia i przestrzegajcie! Skreślajcie wszystko po kolei, co udało się zrobić, to daje mega kopa, że już tyle się udało zrobić!
  3. SKUP SIĘ
    Jak nie możesz – to rób przerwę i wróć do pracy. Zrób sobie od razu coś do picia – herbatę, sok (nie kawę!), zamknij się w pokoju, włącz cichą muzykę (o ile Ci pomaga), więc jak usiądziesz do pracy, to już nie wstajesz najbliższą godzinę, czy też do skończenia zadania.
  4. MIEJ CEL
    Cel, marzenie, coś do czego dążysz! To najlepszy motor napędowy. U mnie jest to okładka Vouge’a, więc wiem, że każda sesja przybliża mnie do celu. Każda rozmowa, agencja, modelka, projekt, konkurs, publikacja, to wszystko przybliża do mojego marzenia, które wkrótce z pewnością się spełni wkrótce!
  5. WPRAW SIĘ W DOBRY NASTRÓJ
    Ja uwielbiam zaczynać pracę od energetycznych kawałków Sean Paul, hiszpańskie rytmy, te klimaty. Potańcz, zrób trening, idź pobiegać (o ile lubisz, bo ja nie znoszę!), czy poczytaj ukochaną książką, albo znajdź motywujący film. Naładuj się energią. Jeśli czeka Cię ciężki dzień, niech ukochany zafunduje Ci śniadanie do łóżka, zrób sobie mega prysznic, peeling, coś co Cię nakręci do pracy. Ale nie przesadzaj – 30 minut dla siebie przed pracą starczy – serio!
  6. NAJPIERW RÓB, TO CZEGO NIE LUBISZ
    Cóż, jeśli chodzi o fotografię, najbardziej nie lubię chyba wysyłać zgłoszeń do publikacji i konkursów. Dlatego od tego zaczynam, potem już wszystko idzie super. Jak od razu załatwicie, to co najgorsze, potem będzie mniej energii, pojawi się rozkojarzenie, więc skupicie się dlatego, że robicie to, co Wam bez końca pochłania.
  7. ZRÓB SOBIE MIEJSCE PRACY
    Jeśli pracujesz w domu – miej porządek! Naprawdę, kocham artystyczny nieład, jestem straszną bałaganiarą. Dlatego codziennie rano zaczynam od porządków, gdy tego nie robię – ok., też mi dobrze, ale w pewnym momencie zaczyna mnie to rozpraszać (o, to może zamiotę, a łóżko nie zaścielone, a w ogóle to chyba muszę ogródek przekopać). Nie! Ma być porządek i koniec! Ja lubię zaczynać od tego – bo rozruszam się po śnie, mózg się jakoś ogarnie i zacznie pracować,  a ja mam porządek (względny) w domu. 😉
  8. NAGRADZAJ SIĘ
    Nie musisz jeść tabliczki czekolady co godzinę, ani kupować sobie nowej rzeczy co tydzień. Ale rób przerwy, czytaj książkę, mów sobie, że mega Ci idzie. Gdy wejdzie Ci to w nawyk, przestanie być głupotą, a będzie Cię napędzało do dalszej ciężkiej pracy. Odpoczynek co godzinę – chwila tańca, fajny artykuł, krótka pogadanka z przyjaciółką dają radę.
  9. RÓB TO, CO KOCHASZ
    Inaczej zwariujesz, przykro mi. Jeśli jesteś na etacie w pracy, w której nie chcesz być, to się marnujesz, naprawdę. Ja w tej chwili jestem na etacie, który może nie jest spełnieniem marzeń, ale wiem czemu tam jestem i dzięki temu mogę z siebie dawać naprawdę dużo przez całe 8h.. Jeśli pracuję nad sesjami, postami, nawet nie wiem, kiedy mija czas, bo kocham to, co robię.
  10. O PRACY TYLKO W PRACY
    Powinnam to pewnie nawet napisać wcześniej. Coś co bardzo ciężko jest egzekwować, a daje ogromny komfort. Jeśli pracujecie w domu – miejcie miejsce, gdzie jest tylko praca. Zanim miałam swoje biuro, cała praca była na biurku – tam było miejsce na fb, kontakty, obrabianie sesji, gdy komputer szedł w inne miejsce, koniec z pracą. Oczywiście – jak kochacie, co robicie, albo z kolei nie lubicie, będziecie się dzielić tym z bliskimi, to jest ok., ale w granicach rozsądku – opowiedzieć 10/15 minut o swoim dniu w pracy jest fajnie, przeżywanie, że klient w pracy powiedział coś tam, przez kolejne 4 h w domu jest chore. Praca w pracy, w domu odpoczywacie. Tyle!
  11. INSPIRUJ SIĘ
    Czytaj o ludziach sukcesu, albo jeszcze lepiej – poznaj ich! Uwierzcie mi, w każdym mieście macie takich ludzi wokół siebie, albo zaraz obok Was są – przedsiębiorcy, młodzi (i nie tylko) marzyciele, anioły biznesu.. Rozmawiajcie z nimi, otaczajcie się nimi, zanim się obejrzycie będziecie o kilka kilometrów dalej, nie wiedząc kiedy, bo: tamte osoby Wam pomogą, Wy im także, poznacie wspaniałych ludzi, z którymi będziecie spędzać genialnie czas, inspirować się nawzajem i rozwijać. Jak nie masz teraz pomysłu, gdzie uderzyć – szukaj konferencji biznesowych, czytaj o osobach, które już odniosły sukces (światowe i te mniejsze), a potem wprowadzaj to u siebie. Skoro im się udało, to Tobie także! Może tylko jeszcze nie wiesz, jak do tego dojść, ale spokojnie – zaraz się dowiesz.
  12. ODPOCZYWAJ
    Gdy czujesz, że jest tego za dużo, śpisz po 2h, warczysz na przyjaciół, a jedyne o czym marzysz, to zawinąć się w koc i udawać, że Cię nie ma, znaczy że coś poszło nie tak. Zostałeś/aś pracoholikiem, w pewnym sensie. Aby tego stanu uniknąć, pamiętaj – rób sobie przerwy w ciągu dnia, a raz na jakiś czas, najlepiej choć raz w tygodniu – miej dzień na “nic nie robienie”. To ma być czas dla Ciebie, Twojej rodziny, znajomych, na książki, na spacer po lesie, wycieczkę rowerową, cokolwiek, ale to dzień bez Internetu, telefonu, myśli o biznesie.
  13. ROZWIJAJ SIĘ
    Cały czas, bez względu na wszystko. Załóż sobie, że w tygodniu przeczytasz X artykółów, książkę, poznasz nową metodę na Y, czytaj, słuchaj, rozmawiaj, nie ma nic ważniejszego od bycia lepszym sobą.A Wy jakie macie sprawdzone sposoby? Listę z pewnością można wydłużyć, więc czekam na pomysły! 😀
    A swoją drogą, odkryłam zupełnie przypadkiem nową platofrmę do obserwacji blogów – Bloglovin.com . Kto z Was ma tam konto? Chętnie zaobserwuję Wasze blogi! <3 Follow my blog with Bloglovin

 

 

Ambasadorka Joy

Nie zdawałam sobie sprawy, że minęło już tyle czasu, odkąd byłam na swoim pierwszym w życiu castingu.
Któregoś  dnia jak zwykle chodziłam po sklepie, przeglądałam gazety i postanowiłam kupić Joy, jak za starych dobrych czasów – poczytać o modzie, urodzie, zobaczyć, co się dzieje w świecie mody, odprężyć się. I nagle trafiłam na informację, że poszukiwana jest Ambasadorka Joya – reprezentantka gazety, osoba kontaktowa, która chodziłaby po pokazach, imprezach branżowych, wrzucałaby zdjęcia na media społecznościowe, prowadziła bloga. Świetna sprawa, ale ktoś będzie miał genialną pracę, ale potem zaświtał głupi pomysł, aby może się zgłosić. Właściwie… wszystko to pasuje do tego, co i tak już robię. Osoby, z którymi się widuję, bądź powinnam zacząć, miejsca, gdzie warto być z racji mojego zawodu. Jako że od początku tego roku hołduję zasadzie, że nie wolno bać się swoich marzeń i trzeba próbować, wysłałam zgłoszenie.

Moje zdziwienie, kiedy okazało się, że przeszłam pierwszy etap i z kilku tysięcy zgłoszeń zostałam w pierwszej 100 było ogromne! W kalendarzu szybko pojawił się nowy wyjazd do Warszawy, zaczęły się przygotowania, co założyć, jak się przygotować, jak ułożyć włosy, itd. Itd.. Koniec końców skończyło się tym, że postanowiłam być tylko i wyłącznie sobą.

Szczerze, patrząc na dziewczyny, które się zgłosiły, nie dawałam sobie właściwie żadnych szans – piękne, znające się na modzie, z mniejszym lub większym doświadczeniem w social mediach. Na castingu spędziłam wspaniały, owocny dzień, pełen śmiechu, poznawania nowych ludzi, zobaczyłam jak wygląda redakcja od kuchni, postanawiając sobie, że co by się nie wydarzyło na castingu, powrócę tam jako fotograf.
W pierwszym etapie castingu miałyśmy do wykonania 3 zadania – autoprezentacja, sesja zdjęciowa, wykonanie zdjęcia produktowego i uczestnictwo w konferencji prasowej marki Bielenda.

 

I tu było jedno z największych odkryć castingu –  marka, o której słyszałam, ale nie specjalnie kiedykolwiek przykładałam wagę, okazała się mieć fenomenalne produkty, które aktualnie stosuję na co dzień, nie tylko serię do pielęgnacji ciała (algi, kremy nawilżające), ale też coś, czego szukałam – lekki podkład do wyrównania kolorytu, korektor do ciała, które fenomenalnie się spisuje na sesjach i fixer do zadań specjalnych. Więc jeśli nadal się wahacie – pędźcie do drogerii i kupcie dla siebie, bo naprawdę warto!
Krótka chwila na pyszny obiad i ogłoszenie wyników, ze 100 miało nas zostać jedynie 25. Nie liczyłam, że przejdę dalej, aż do momentu gdy zostałam wyczytana. Do dziś nie wiem, jak to możliwe, ale niezwykle niezwykle się wtedy podbudowałam! 😀

Kolejny etap, składanie życzeń z okazji urodzin Joya, napisanie notki na bloga o produktach Bielenda, filmik na snapa, pełen luz wśród uczestniczek, mnóstwo śmichu, pomimo zmęczenia, bo niektóre, jak i ja, przyjechały specjalnie z drugiego końca Polski.
Wieczorem poznałyśmy wyniki, wybrana została szczęśliwa 10, w pełni zasłużona, wśród tych osób nie udało mi się być, ale do końca trzymałam kciuki za moją faworytkę, której… udało się zostać Ambasadorką. <3
Jeśli kiedyś zastanowicie się, czy warto… Warto! To była wspaniała przygoda, redakcja okazała się ekipą przepozytywnych, zakręconych ludzi z ogromną pasją do tego, co robią. Jury stanowiła sama śmietanka, udało mi się nawet załapać na snapie Jessici Mercedes, ogrom emocji, fantastyczna lekcja.  Od czasów castingu stałam się jeszcze większą fanką Joya i Bielendy, bo obie firmy pokazały, że ich wizerunek nie jest wykreowany tylko na potrzeby marketingu, natomiast stoi za tym sztab ludzi, którzy faktycznie kierują się pozytywną energią w swojej pracy. Zupełnie tak jak ja!
Casting otworzył kilka nowych horyzontów, stworzył kolejny cel na liście marzeń w drodze na “szczyt kariery”, a czy się uda? Na pewno!
A teraz trzymajcie trochę zdjęć zza kulis i filmiki , gdzie gdzieś w tle się przewijam. I gratulacje wszystkim uczestniczkom, żałuję, że nie ze wszystkimi mam kontakt, ale może jeszcze się kiedyś uda ponownie spotkać przy okazji Fashion Weeka, albo innego castingu 😉
Ambasadorkom serdecznie gratuluję, bo pokazały na castingach, że nadają się do tego w 100%! Powodzenia dziewczyny i z pewnością będę śledziła Wasze poczynania  na wszystkich social mediach!

Filmy z castingów:

I ukochane za kulisowe zdjęcia:

Motywacyjny poniedziałek!

make your dreams come true

Witajcie Kochani w ten piękny poniedziałek!
Wczoraj zaczęliśmy wiosnę, a do tego, jak się przed chwilą dowiedziałam, jutro był też Międzynarodowy Dzień Szczęścia, w moim przypadku dzień był naprawdę wyjątkowy!
Jutro w dniu Burrito troszkę więcej opowiem Wam, co, gdzie i kiedy robiłam, ale w skrócie wczoraj z Lubym mieliśmy ogromną przyjemność pozować naszym znajomym, były zmarznięte łapki, skandynawskie swetry, a przede wszystkim ogrom miłości, przytulaków i innych obrzydliwych rzeczy! <3
Tak czy inaczej, chciałabym się z Wami podzielić kilkoma przemyśleniami odnośnie motywacji, realizowania marzeń, generalnie, jak sprawić, aby Wasze życie było piękniejsze.

  1. Znajdź swoją życiową misję!
    Coś, co będzie Cię napędzało do działania, co kochasz robić, w czym się sprawdzasz. Po drodze miej cele, które pomogą “obserwować” postępy. Jeśli nie wiesz, co jest Twoją misją, to w tej chwili wszystko odłóż, zapal świeczki, zrelaksuj się, włącz ukochaną muzykę i zastanów się, jak wyglądałoby Twoje życie, gdyby nie było żadnych ograniczeń – gdzie jesteś, co robisz, czym się zajmujesz, jacy ludzie Cię otaczają, w co jesteś ubrana/y. Wyobraź sobie wszystko to, co sprawia, że się cieszysz i pozwól, aby te myśli Cię wypełniły. Jak nie znasz kilku szczegółów – nie przejmuj się, one się pojawią. Wracaj do tej wizji bardzo często i zacznij do niej dążyć!
  2. Budź się rano z uśmiechem.
    Dwa ważne punkty – i rano, i z uśmiechem. Wszyscy ludzie sukcesu, których znam – wstają rano, po prostu, zaprogramuj swój mózg, abyś chciał rano wstawać… i będziesz chciał! 🙂 Uśmiech ma być od rana, może być wymuszony, ale to głupie, znajdź jakąś drobnostkę, która od rana poprawi humor – aromatyczna kawa na śniadanie, wspaniałe zadania do wykonania, spotkanie z przyjaciółmi wieczorem, a może wczorajszy sukces? Cokolwiek wywoła na Twojej twarzy uśmiech – o to chodzi!
  3. Pokochaj siebie!
    Uważasz, że jesteś …(wstaw to, co o sobie myślisz). Jeśli wydźwięk tych określeń nie jest podobny do: piękna, seksowny, wspaniały, inteligentna, pewna siebie, pozytywnie nastawiony do życia, pełen energii…. zmień to! Masz o 5 gram za dużo tłuszczu, straszne wory pod oczami, a w ogóle to nikt Cię nie lubi?  To bzdury! Jesteś piękna/y właśnie taka, jaką jesteś, te wszystkie “wady” to tylko i wyłącznie część Twojej idealności. Zapamiętać i codziennie mówić sobie komplement… najlepiej kilkanaście! (znalezienie kogoś, kto Wam też je powie również pomaga!) 😉
  4. Nie narzekaj!
    Jeśli tego nie robisz – omiń punkt i leć dalej. Ale jeśli jest inaczej… Przestań narzekać. W tej chwili! Raz na zawsze. Jeśli Ci od razu nie wyjdzie, nie przejmuj się. Mi też się nie zawsze udaje, wtedy zaczynam dyskusję sama z sobą. Nie podoba Ci się pogoda za oknem? Zmień ją, ach… nie możesz jej zmienić, więc pakuj walizki i leć w tropiki, albo Islandię, gdzie wolisz. Nie masz kasy? To weź się do roboty i zacznij zarabiać! Nie wiesz jak? Dowiedz się – wyjdź do ludzi, poszukaj lepszego etatu, naucz się o inwestowaniu, spytaj ludzi, którzy pieniądze mają. Cokolwiek sobie nie powiesz, obal te argumenty, od razu! Zobaczysz, jak absurdalne jest narzekanie – do niczego nie prowadzi, nic nie zmienia, a sprawia, że stajesz się smutną, zgorzkniałą kulką wypraną z człowieczeństwa. Chyba nie chcesz być taką Kulką, prawda?
  5. Działaj!
    Kolejna rzecz, której nie da się przecenić. Wszyscy to mówią, wszyscy wiedzą, niewiele osób robi. A czemu? Bo się boimy, bo co ludzie powiedzą, bo coś tam coś tam. To Wasze życie – chcecie całe życie przeleżeć na kanapie przed telewizorem? Ok, jeśli takie są Wasze marzenia, nawet Wam pomogę, ale jeśli chcecie choć trochę więcej – działajcie! Jeśli nie wiecie, co zrobić, żeby dojść do Waszych marzeń – róbcie cokolwiek ( w dużym uproszczeniu). Pytajcie, czytajcie, chodźcie na spotkania, piszcie do osób które są tam, gdzie Wy chcecie być, z czasem okaże się, że wszystko samo się układa, problemy “same” się rozwiązują, odpowiedni ludzie pojawiają się w odpowiednich momentach… niesamowite, ale to naprawdę tak działa!
  6. Nie poddawaj się.
    To jedna z tych najcięższych rzeczy dla mnie. Są takie momenty, czasem częściej niż rzadziej, gdy masz ochotę wszystko rzucić – wywalić przez okno, poddać się, wrócić na etat, zgodzić się na życie poniżej swoich marzeń. Jeśli naprawdę mocno wierzysz w swój pkt.1, to prędzej czy później wrócisz do realizacji pragnień. Ale żeby ułatwić sobie zadanie – znajdź (o ile jeszcze nie masz) osoby, które Cię będą w takich momentach wspierały i nie pozwolą się poddać! Oni znają sposoby, żeby Cię zmotywować i nie mówię tu o poklepaniu po ramieniu i powiedzeniu “Wszystko będzie super”. Chyba że u Was to działa… U mnie nie, ale w odpowiednich momentach, nawet względnie obce osoby umieją trafić w najczulszy punkt i rozpalić do działania!
  7. Doceniaj innych!
    Gdy zaczniesz patrzeć na innych przychylnym okiem – zobaczysz, jak zmienia się Twoje życie. Karma wraca (nieważne, jak to nazwiesz i jaką religię uznajesz), dobro wraca, tak samo jak zło. Jeśli masz zły dzień, chcesz wszystkich rozszarpać… zamknij się w domu i poczekaj, aż przejdzie, albo… idź do innych, powiedz im coś miłego, uśmiechnij się do ekspedientki, pomóż starszej Pani, emanuj pozytywną energią, zmuś się do tego… zanim zaczniesz na dobre, już będziesz naładowana endorfinami! Ludzie doceniają uśmiechy, miłe słowa, zwyczajne, szczere “dzień dobry” – skoro Ty masz zły dzień, to chociaż niech inni mają dobry! A jak i Ty masz dobry, to tym bardziej się tym dziel! Doceniaj ludzi, doceniaj siebie, a inni również zaczną widzieć to, co w Tobie najlepsze, pomimo wszelkich możliwych wad, bo są one niczym w porównaniu do dobra w Tobie!
  8. Porażki nie istnieją.
    Kolejna ważna lekcja. Każdy z nas popełnia błędy, mnóóóstwo błędów. To normalne, ale to nie są negatywy – to możliwość nauczenia się czegoś szybciej i lepiej, może czasem boleśnie, ale jeśli chcesz osiągnąć życie, o jakim marzysz, zapomnij o usłanej różami drodze. Będą strome wspinaczki, jeszcze bardziej strome spady, trochę skał, mnóstwo korzeni, ale będą też tropikalne plaże z drinkami z palemką, będą łąki z soczystą, zieloną trawą – będzie bardzo różnie, dobrze i źle, ale uwierz mi – ta droga i cel jest tego warta! Ucz się na błędach (także cudzych), analizuj, ciągle się rozwijaj!
  9. Stale się rozwijaj!
    Rób tygodniowy rachunek sumienia, bardzo fajnie podsumowane tutaj – co osiągnęłaś w tym tygodniu, czego się nauczyłaś, kogo poznałaś, co było dobre, a co nie. Czytaj książki, chodź na szkolenia, warsztaty, tutaj tak samo nie ma wymówek – jest mnóstwo darmowych miejsc, gdzie możecie porozmawiać z ludźmi, którzy są na tej samej drodze, co Wy, choć w różnych momentach, są webinary, są biblioteki. Codziennie dowiedzcie się jednej nowej rzeczy – przeczytajcie wartościowy artykuł, zainspirujcie się kimś, zmieńcie nawyk, zróbcie coś, co odkładacie od miesiąca. Jak to napisał Tony Robbins – codziennie poprawiaj się o 1%, to w przeciągu roku daje wzrost o 365%!!! Rób jedną małą zmianę, pójdź na szkolenie, które może nie jest do końca w Twoim zakresie zainteresowań, ale skąd wiesz, że nie znajdziesz tam inspiracji, nie wywróci to Twojego życia do góry nogami? Szukaj sposobów, nie wiesz gdzie zacząć? Napisz, mogę podpowiedzieć, gdzie ja zaczynałam, gdzie jestem teraz, jak znaleźć to, czego szukasz, albo znajdę kogoś, kto będzie wiedział. 😉
  10. Nie bój się…
    Boimy się, cały czas – że ktoś źle o nas pomyśli, że podejmiemy decyzję, która zniszczy nasze życie, że odwrócą się nasi przyjaciele. To też głupota, choć ciężko to zrozumieć. Owszem, gdy zaczniesz podążać za marzeniami, może okazać się, że Twoje życie się zmieni – drastycznie, ja z dnia na dzień wyprowadziłam się do obcego miasta, z dnia na dzień zrezygnowałam z etatu na rzecz fotografii, tego typu sytuacji było wiele i nie żałuję żadnej. Jeśli boisz się o przyjaciół – może to nie są prawdziwi przyjaciele, bo Ci prawdziwi – zostaną z Tobą, bez względu, co się wydarzy. Nie odwracaj się, nie rozpamiętuj przeszłości, jeśli wtedy było lepiej, zawsze można zrobić krok do przodu, aby wrócić w tamto miejsce. Ale uwierz mi, Świat jest tak skonstruowany, aby marzyciele i ludzie czynu mieli dobrze, bo sami kujemy naszą rzeczywistość i choć będzie ciężko… nie będziecie żałować, naprawdę.

A teraz proszę się przyznać – kto realizuje swoje marzenia, a może coś Was powstrzymuje?
Chcecie takie posty, czy lepiej ograniczyć się do focenia? 😛
Wszystkiego dobrego Kochani! Oby do zobaczenia gdzieś wkrótce! 😉

https://web.facebook.com/charaktery/photos/a.444861969388.237842.166730024388/10153556842529389/?type=3&theater

Dzień Burrito #03

Te wtorki, to jednak był dobry pomysł, bo jakoś zawsze po wyjazdach mam jeden dzień takiego luzu, a że dziwnym trafem byłam w Berlinie akurat wczoraj, to dzisiaj znowu wpadł dzień siedzenia w domu, odpisywania na Wasze maile, szukania kolejnych magazynów do publikacji (nie znacie czegoś fajnego?), obrabiania sesji, przeglądania inspiracji, zamykania tematu pleneru, który niedługo organizujemy, a do tego pół dnia spędzone w kuchni, gdyż.. przeszliśmy z Łukaszem na dietę – brawo My! 😀

  1. Ponownie zaczniemy od wywiadu z wyjątkowym modelem Andrzejem Berszem. Kocham spojrzenie tego człowieka – coś niesamowitego!
  2. Jeśli chcecie dbać o swój rozwój i zostać kimś wielkim, polecam świetną prezentację  Macieja Prósińskiego, którego miałam przyjemność poznać na Czwartkowych Spotkaniach Ludzi Przedsiębiorczych.
  3. Dzienna dawka słodkości – czyli jak zwierzaki są tak słodkie?
  4. Jeśli nie znacie kierunku swoich kolejnych podróży – polecam Islandię.
  5. Dzieje się w tym moim Szczecinie, dzieje. Tym razem chciałabym Wam powiedzieć o Arenie Młodych, wydarzenie wyjątkowe, dlaczego? Sprawdźcie sami tutaj!
  6. Fotograficzne porno – tylko dla osób o mocnych nerwach!
  7. Wracając do tematu sportu – dla wszystkich, którzy jak ja, nie mogą znaleźć słuchawek idealnych – oto rozwiązanie!
  8. A przede wszystkim – Wszystkiego dobrego dla nas w dniu naszego Święta, nie poddawajcie się, spełniajcie swoje marzenia, codziennie róbcie coś dla siebie i coś dla innych, bądźcie sobą, bądźcie ciągle odrobinę lepszymi sobą, wyznaczcie sobie wielkie cele i do nich dążcie – czy będzie to szczęśliwa rodzina, własny dom, pierwszy milion, okładka Vogue’a, jesteśmy najwspanialsze i o tym musicie stale pamiętać! Jak ktoś Wam powie, że się nie uda, że macie za mało wiedzy, że to nie ma sensu, albo że cokolwiek innego – nie przejmujcie się, za jakiś czas sami zobaczą, że bardzo się mylili, a wtedy Wy się uśmiechniecie tym swoim najpiękniejszym uśmiechem i spytacie, czy też będą spełniali swoje marzenia, bo warto.A teraz to, na co wszystkie czekają, sesję zdjęciową z makijażem i stylizację wygrywają:
    http://www.youtube.com/watch?v=yn3S9Tij3MwPaulina Knap, Patrycja Marcinkowska, Wioletta Anna

    Dodatkowo, chciałabym nagrodzić następujące dziewczyny za dopisanie kawałka swojej historii i dla nich mam przygotowany specjalny voucher zniżkowy na sesję o wartości 100 zł:

    Małgorzata Bułgajewska, Dagmara Więckowska, Natalia Budzik, Kornelia Leśniak, Anna S-ka, Karolina Przybyłek,Katarzyna Górnik, Karolina Wiertel, Agnieszka Pietryga, Beata Chodnik, Monika Chodyniecka, Paulina Knap, Paulina Bochenek, Klaudia Ulińska, Malwina Grzesiak, Alicja Wojna, Karolina Jarosławska, Anna Reczyńska, Anna Misior, Klaudia Betina,  Ela Bogusz

    Dla wszystkich uczestniczek, przewidziałyśmy 10% rabatu na tego typu sesję, więc korzystajcie i widzimy się przed obiektywem! <3

    Wygrane prosimy o kontakt na priv w celu ustalenia terminów i wręczenie voucherów 😉

Jeśli jest coś, o czym szczególnie lubicie czytać, dajcie znać – motywacja, nowinki techniczne, czy może porady odnośnie pozowania i życia fit?
Cokolwiek to jest – piszcie, a znajdę to dla Was! 🙂

Co w torbie piszczy?

20160224_100004aaa

Będąc ostatnio w domu wywiązała się rozmowa z rodzicami i lubym na temat mojej torby foto. Z racji problemów z miednicą po wypadku samochodowym, zastanawiamy się nad nową torbą, choć chyba nie przejdzie pożegnanie się z moim maleństwem. I naszła mnie myśl, by zastanowić się, co w tej torbie faktycznie jest (bo potrafię się ze sprzętem i ciuchami spakować na cały weekend). Podaję Wam mój niezbędnik fotografa:

  •  aparat + szkła + akumulator + zapasowe karty pamięci (chyba oczywiste, prawda? Ale tak, raz zapomniałam aparatu na sesję!)
  • ładowarka – najczęściej przydaje się komuś na sesji, ale możecie być pewni – telefon padnie w najmniej oczekiwanym momencie… na bank!
  • AGRAFKI – jak modelka ma własne ciuchy, będą (raczej) zbędne, ale jeśli jest stylistka, projektantka, miej je zawsze przy sobie, nauczyła mnie tego Macademian i kilka razy się już sprawdziło!
  • podstawowe kosmetyki – podkład, korektor, tusz, ROZŚWIETLACZ (to moja ogromna miłość od pewnego czasu), kredka, jakiś pędzelek, nie musi to być super hiper jakość, szczególnie, gdy jest wizażystka na sesji, ale jak wyżej – kiedyś będziesz się przeklinać, że nie wzięłaś, bo akurat ktoś zapomniał.
  • chusteczki + mokre chusteczki (najlepiej do demakijażu)
  • krem do rąk, pomadka do ust, krople do oczu (bo mi się mocno przesuszają)
  • czapka i rękawiczki, w sumie bez względu na porę roku, zawsze są
  • szczotka, wsuwki, gumki do włosów, nabłyszczacz/ lakier – nie ważne, czy na sesji jest fryzjer, czy nie… i tak się przyda, czy to do spinania za dużych ubrań, do dziwnych fantazji włosowych, czy też po prostu fryzjer zapomni… ja właśnie muszę uzupełnić zapasy, bo gumki zawsze znikają 😉
  • jeszcze nie otwarty, ale już niedługo balsam kryjący od Bielendy – muszę sprawdzić, czy faktycznie poradzi sobie dobrze z zaczerwienieniami od zimna… A to ostatnio stała część sesji :/
  • blenda – coraz rzadziej używana, ale zawsze biorę, świetnie też się sprawdza jako miejsce do siadania/kładzenia rzeczy
  • woda, drobne na jakieś ewentualne ciastka, bilety, jedzenie, długiopisy i białe kartki, jakby trzeba było coś na szybko zanotować
  • ebook/książka, słuchawki, notes “służbowy”

Co jeszcze macie na sesjach? Macie swoją checklistę? Co zapakować na sesję zdjęciową?
Dajcie koniecznie znać! :*