Raghu Rai na Docs Against Gravity

Witam Was Kochani po dość długiej przerwie na blogu.

Jakiś czas temu odezwała się do mnie Pani Agnieszka, która poprosiła o recenzję jednego z filmów na festiwalu Docs Against Gravity. Wybrałam film „Raghu Rai – An Unframed Portrait”.

Zaczynając od początku, długo się zabierałam do tego filmu, wieczny brak czasu, który ostatnio mnie dopadł, przed wyjazdowe szaleństwo, sprawiło, że naprawdę ciężko było wygospodarować choćby jedną godzinę. Na szczęście się udało…

Wiecie, kocham Indie, to jedno z Państw, w których nigdy nie byłam, ale wiem, że jakaś część mnie jest bardzo mocno z Indiami powiązana. Pomijając zachlysniecie się swego czasu Bollywoodem, uwielbiam brzmienie hindi i sanskrytu, muzykę tak bliską memu sercu, widoki, których jeszcze nie widziałam na własne oczy, ale podziwiam na fotografiach i filmach. Raghu Rai to fotograf, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam,a powinnam. Historia nakręcona przez jego córkę, to podróż do zupełnie innego świata. Pan Raghu zabiera nas w świat, który tylko on widzi, ma ogromną wrażliwość, z każdego jego zdjęcia emocje się wręcz wygrywają, krzyczą, a zdjęcia, które tworzy zapisują się bardzo głęboko w pamięci.

Ciężko mi pisać o tym filmie, świeżo po jego obejrzeniu, ale wywarł na mnie kolosalne wrażenie. Spokój, cisza, mądrość, wrażliwość wypływają z każdego kadru. Dzięki jego córce możemy zobaczyć, jak tworzy swoje ikoniczne zdjęcia, jak rozmawia z ludźmi, co czuje i co chce swoimi zdjęciami przekazać.

Aby zrobić dobry portret, musisz mieć ciszę w sobie, tę ciszę widać w jego postawie, sposób w jaki patrzy i widzi, jego przenikliwe spojrzenie, skupienie, gdy tłumaczy, to są rzeczy, dla których trzeba ten film zobaczyć. Co najważniejsze historia Pana Raghu to pretekst do pokazania ważniejszych rzeczy, katastrofy ekologiczne, śmierć tysięcy i milionów ludzi, konflikt w Kaszmirze, ogromna przemoc, strach ludzi żyjących w otoczeniu pełnym nienawiści i niepewności, o którym wielu z nas zupełnie nie zdaje sobie sprawy. Mamy okazję poznać historię Indii, a na jego fotografiach spotkać takie osoby jak Matka Teresa z Kalkuty czy Dalai Lama. To co uderzyło mnie najmocniej w jego pracach to to, jak prawdziwie pokazuje każdą z osób, nie boi się podejść do człowieka, pokazać jego łez, radości, uniesienia. To są cechy doskonałego portrecisty i reportażysty, których każdy z nas powinien się uczyć.

Ta niecałe godzina spędzona z filmem na pewno wywarła ogromne wrażenie, dała do myślenia, a przede wszystkim zainspirowała, aby w życiu zrobić coś więcej, niż tylko ładne fotografie. Ogląda się z zapartym tchem, co jest rzadkością w dzisiejszych czasach. Jeśli tylko będziecie mieli okazję obejrzeć ten film – koniecznie to zróbcie. I obejrzyjcie portfolio tak niezwykle utalentowanej osoby… Ogromna lekcja patrzenia i pokory dla każdego z nas.

Dziękuję Docs Against Gravity za możliwość obejrzenia tak świetnego dokumentu. To jeden z najlepszych dokumentow, jakie kiedykolwiek widziałam.