Ambasadorka Joy

Nie zdawałam sobie sprawy, że minęło już tyle czasu, odkąd byłam na swoim pierwszym w życiu castingu.
Któregoś  dnia jak zwykle chodziłam po sklepie, przeglądałam gazety i postanowiłam kupić Joy, jak za starych dobrych czasów – poczytać o modzie, urodzie, zobaczyć, co się dzieje w świecie mody, odprężyć się. I nagle trafiłam na informację, że poszukiwana jest Ambasadorka Joya – reprezentantka gazety, osoba kontaktowa, która chodziłaby po pokazach, imprezach branżowych, wrzucałaby zdjęcia na media społecznościowe, prowadziła bloga. Świetna sprawa, ale ktoś będzie miał genialną pracę, ale potem zaświtał głupi pomysł, aby może się zgłosić. Właściwie… wszystko to pasuje do tego, co i tak już robię. Osoby, z którymi się widuję, bądź powinnam zacząć, miejsca, gdzie warto być z racji mojego zawodu. Jako że od początku tego roku hołduję zasadzie, że nie wolno bać się swoich marzeń i trzeba próbować, wysłałam zgłoszenie.

Moje zdziwienie, kiedy okazało się, że przeszłam pierwszy etap i z kilku tysięcy zgłoszeń zostałam w pierwszej 100 było ogromne! W kalendarzu szybko pojawił się nowy wyjazd do Warszawy, zaczęły się przygotowania, co założyć, jak się przygotować, jak ułożyć włosy, itd. Itd.. Koniec końców skończyło się tym, że postanowiłam być tylko i wyłącznie sobą.

Szczerze, patrząc na dziewczyny, które się zgłosiły, nie dawałam sobie właściwie żadnych szans – piękne, znające się na modzie, z mniejszym lub większym doświadczeniem w social mediach. Na castingu spędziłam wspaniały, owocny dzień, pełen śmiechu, poznawania nowych ludzi, zobaczyłam jak wygląda redakcja od kuchni, postanawiając sobie, że co by się nie wydarzyło na castingu, powrócę tam jako fotograf.
W pierwszym etapie castingu miałyśmy do wykonania 3 zadania – autoprezentacja, sesja zdjęciowa, wykonanie zdjęcia produktowego i uczestnictwo w konferencji prasowej marki Bielenda.

 

I tu było jedno z największych odkryć castingu –  marka, o której słyszałam, ale nie specjalnie kiedykolwiek przykładałam wagę, okazała się mieć fenomenalne produkty, które aktualnie stosuję na co dzień, nie tylko serię do pielęgnacji ciała (algi, kremy nawilżające), ale też coś, czego szukałam – lekki podkład do wyrównania kolorytu, korektor do ciała, które fenomenalnie się spisuje na sesjach i fixer do zadań specjalnych. Więc jeśli nadal się wahacie – pędźcie do drogerii i kupcie dla siebie, bo naprawdę warto!
Krótka chwila na pyszny obiad i ogłoszenie wyników, ze 100 miało nas zostać jedynie 25. Nie liczyłam, że przejdę dalej, aż do momentu gdy zostałam wyczytana. Do dziś nie wiem, jak to możliwe, ale niezwykle niezwykle się wtedy podbudowałam! 😀

Kolejny etap, składanie życzeń z okazji urodzin Joya, napisanie notki na bloga o produktach Bielenda, filmik na snapa, pełen luz wśród uczestniczek, mnóstwo śmichu, pomimo zmęczenia, bo niektóre, jak i ja, przyjechały specjalnie z drugiego końca Polski.
Wieczorem poznałyśmy wyniki, wybrana została szczęśliwa 10, w pełni zasłużona, wśród tych osób nie udało mi się być, ale do końca trzymałam kciuki za moją faworytkę, której… udało się zostać Ambasadorką. <3
Jeśli kiedyś zastanowicie się, czy warto… Warto! To była wspaniała przygoda, redakcja okazała się ekipą przepozytywnych, zakręconych ludzi z ogromną pasją do tego, co robią. Jury stanowiła sama śmietanka, udało mi się nawet załapać na snapie Jessici Mercedes, ogrom emocji, fantastyczna lekcja.  Od czasów castingu stałam się jeszcze większą fanką Joya i Bielendy, bo obie firmy pokazały, że ich wizerunek nie jest wykreowany tylko na potrzeby marketingu, natomiast stoi za tym sztab ludzi, którzy faktycznie kierują się pozytywną energią w swojej pracy. Zupełnie tak jak ja!
Casting otworzył kilka nowych horyzontów, stworzył kolejny cel na liście marzeń w drodze na „szczyt kariery”, a czy się uda? Na pewno!
A teraz trzymajcie trochę zdjęć zza kulis i filmiki , gdzie gdzieś w tle się przewijam. I gratulacje wszystkim uczestniczkom, żałuję, że nie ze wszystkimi mam kontakt, ale może jeszcze się kiedyś uda ponownie spotkać przy okazji Fashion Weeka, albo innego castingu 😉
Ambasadorkom serdecznie gratuluję, bo pokazały na castingach, że nadają się do tego w 100%! Powodzenia dziewczyny i z pewnością będę śledziła Wasze poczynania  na wszystkich social mediach!

Filmy z castingów:

I ukochane za kulisowe zdjęcia:

2 myśli na temat “Ambasadorka Joy

  1. a myślisz, że od kogo się nauczyłam i skąd mam ten swój rozświetlacz? 😉
    Była była, w ogóle Jury było niezwykle zacne <3

  2. Marta, cóż za piękne rozświetlenie na policzkach! 🙂
    Nie wiedziałam, że Jessica była w jury! Fajnie, że mogłaś ją poznać 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *